ŻYCIE I  PRACA  AZJATÓW  NA STEPACH  AZJI ŚRODKOWEJ

Aleksander  Łabuński

Warunki pracy
PRZY STADZIE , CZABANI TRZYMAJĄ ZWYKLE CZTERY PSY, DWA DOROSŁE SAMCE I 2 PODROSTKI.

TURKMENIA
Kierdel ok.700 sztuk owiec.
Przy ochronie kierdla pracują 2-3 psy.
Szlaki migracyjne - o dystansie ok. 40 km.

Okres służby psa czabańskiego około 15 lat.
W turkmeńskim Sowchozie TALIMANDŻAR było łącznie 56 tys. sztuk owiec , w każdym kierdlu około 800 sztuk.
Kierdle nie wędrowały na duże odległości, najdalej 30-40 km.
Ponieważ wilków już prawie tam nie było , do ochrony stada starczały najczęściej 2 psy.

 



SCENKI Z ŻYCIA I PRACY AZJATÓW
W swoich podróżach po Azji Środkowej , Aleksander Łabuński tak opisuje zaobserwowane scenki z pracy Azjatów:



OBRAZEK 1.

Na czele stada szedł pies, z tyłu jeszcze jeden lub dwa, i dwa - trzy z najbardziej niebezpiecznej strony.
Psy są swego rodzaju "posterunkowymi regulacji ruchu ", pomagającymi Czabanom utrzymywać stado razem zwarte.
Zadaniem psów jest pilnowanie zawartości kierdla i niedopuszczenie do jego rozerwania.
Psy były z reguły mocnej budowy i nie bardzo wysokiego wzrostu.
Samce od 65- 70 cm w kłębie.
"POWAGA Z JAKĄ PSY WYKONYWAŁY SWOJĄ PRACĘ WZBUDZIŁA W NAS SZACUNEK I ZACHWYT !!!
NATYCHMIASTOWE POSŁUSZEŃSTWO CZABANOWI, TROSKLIWE ODNOSZENIE SIĘ DO OWIEC, SPOKOJNE I STANOWCZE ZACHOWANIE, oraz POWAŻNY WYGLĄD, tworzyło harmonijną całość ".

OBRAZEK 2.

Plac dla owiec znajdował się niedaleko od namiotu Czabanów. Przy namiocie zostały tylko szczeniaki ( przenosząc się do nowej bazy Czabani zabierają 3-miesięczne szczeniaki ze sobą) a dorosłe psy przebywały ze stadem. Wkrótce zobaczyliśmy kurz, usłyszeli zgiełk, i oto pojawiło się stado. .......
Naprzodzie szedł biały pies, samiec ciężkiego typu , o potężnej muskulaturze i kośćcu, dobrej głowie na krótkiej i potężnej szyi -PRZYWÓDCA owczarskich psów.
On jako pierwszy doszedł do placu i zaczął obserwować jak rozłożone jest stado, a jak pozostałe psy.
Kiedy podeszli Czabani, PRZYWÓDCA położył się tak, że był zewsząd widziany.
Każdy pies zajął swoją pozycję. Jeden samiec podniósł się i chciał się wymknąć, ponieważ uważał że jego obowiązki zostały już wypełnione. Jednak PRZYWÓDCA podniósł się i warczeniem zmusił zbiega do zatrzymania się . .......
Stojąc w jednym miejscu i zmieniając jedynie intonację warczenia , PRZYWÓDCA kierował młodym psem , tak długo dopóki nie zajął on swojego miejsca.
Potem jeszcze raz popatrzywszy na stado i psy, PRZYWÓDCA uspokoił się i położył.
Wystarczyło tylko żeby jakaś owca posunęła się w stronę trasy, pies warczał i owca wracała z powrotem. Psy leżąc w jednym miejscu , bez szczekania, głośnym warczeniem , zawracają owce z powrotem.

Był to jeden z najlepszych kierdli . Starszy Czaban był nieugięty i nie zdołaliśmy zdobyć tam ani jednego szczeniaka. , motywował odmowę tym , że szczenięta potrzebne są do pracy.

Tym którzy utrzymują , że owczarek środkowo azjatycki nie posiada prawie żadnych cech pasterskich , proponuję zobaczyć wiosenne albo jesienne pędzenie kierdli po górskich drogach i ścieżkach Tadżykistanu. Możliwe że taka opinia odnosi się do innych ras , np. mastifo--podobnych ?


OBRAZEK 3.

Kiszłaki w Tadżykistanie są zwykle maleńkie, a szkoła z reguły mieści się w największym , zwykle jedna na kilka miejscowości. Tak oto w jednym z górskich kiszłaków były dwa psy , które odprowadzały i przyprowadzały dzieciaki do domu. W tym czasie słońce prażyło całą siłą i istniało niebezpieczeństwo spotkania w górach węży lub jakiś drapieżników .
A z taką ochroną dzieci wracały bezpiecznie.

OBRAZEK 4.

Na południu TADZYKISTANU, gdzie w okolicy nie było osad, szliśmy ku samotnemu domostwu. Dziesięć metrów od progu leżał pies. Gdy zaczęliśmy się zbliżać, wstał. , i zaszczekał, ale spokojnie, bez histerii i bieganiny..........
Zatrzymaliśmy się , i przeczekawszy , znów ruszyliśmy ku domostwu. PIES WARCZĄC ZASTRASZAJĄCO, PRZECIĄŁ NAM DROGĘ.
ZATRZYMALIŚMY SIĘ ... Wyszła gospodyni.
Okazało się że żyli tu sami a pies , był ich jedynym stróżem , dlatego nawet nie przywiązywali go na łańcuch.
W ciągu dnia pies kryjąc się przed słońcem , czy deszczem zmieniał swoje miejsce, jednak tak żeby zawsze być w pogotowiu i widzieć wejście do domu. Samiec ten miał półtora roku.
Był niewysoki, ok.70 cm w kłębie, łaciaty gładko włosy, podobno nie wpuszczał na teren ani, kobry, ani lisa, ani wilka.

OBRAZEK 5

Gdy podrasta młody samiec, i zaczyna dominować wśród pilnujących stada psów i pewnego dnia bierze górę nad przywódcą, a ten ostatni, zwykle nie taki jeszcze stary , nie godzi się z drugorzędną rolą i ODCHODZI ze stada...
Aleksander Łabuński:
"Podsumowując swoje wrażenia z pierwszej podróży do Azji Środkowej chcę zauważyć , że SPOTKAŁEM DALEKO NIE TO, O CZYM CZYTAŁEM W LITERATURZE.
Psy Czabańskie były z reguły NIEWYSOKIEGO WZROSTU, MOCNEGO lub MOCNO-CIĘŻKIEGO TYPU KONSTRUKCJI.
W ogólnej ocenie pogłowie było bardzo różnorodne , pod względem :
rozmiarów, kształtu głowy, budowy tułowia, kończyn, umaszczenia i pokrywy włosowej. A także zachowania.
Psy tadżyckie , zwłaszcza owczarskie były bardziej agresywne niż Turkmeńskie czy Uzbeckie.
Średni poziom eksterieru , pilnujących owiec, psów w TURKMENII był znacznie wyższy od Tadżyckich.
Oprócz wspomnianych psów owczarskich , spotkałem u pojedynczych miłośników ,w pobliżu maleńkich wysepek – domostw, na przełęczach i w odległych górskich i równinnych kiszłakach, PSY INNEGO TYPU, jakby INNYCH RAS.
Te psy były podobne do DOGÓW, szczupłych BERNARDYNÓW, ROTTWEILERÓW, OWCZARKÓW KAUKASKICH i w ogóle do nieznanych mi ras.
Było ich jednak znacznie mniej, ale WSZYSTKIE BYŁY 100% ABORYGENAMI AZJATYCKIEGO POCHODZENIA.
DOMIESZKA KRWI PSÓW INNEJ RASY BYŁA WYKLUCZONA. "

ANEGDOTY :
 
ANEGDOTA o CZAMBARZE z Uzbekistanu

W roku 1958, do Instytutu Fizjologii im. Pawłowa w Leningradzie, w którym od 57r. Zajmowano się hodowla i badaniami tzw. wyższej czynności nerwowej owczarków środkowo- azjatyckich sprowadzonych z Turkmenii, zakupiono tym razem z Kołchozu w UZBEKISTANIE, psa o imieniu CZAMBAR.
CZAMBAR trafił do hodowli w Leningradzie z ukształtowanym charakterem i był swoistą osobistością. CZAMBAR był wspaniały!!! W tych latach azjatów w Leningradzie praktycznie nie było , i gdy pojawiał się na Newskim Prospekcie , wokół niego zawsze tworzył się tłum ludzi.

W hodowli był niańką , uważał , że powinien wychowywać szczenięta. Otwierał kojce, robił podkopy, i uprowadzał szczenięta ze sobą. , zaznajamiał je z terenem, i sam też przyprowadzał je z powrotem. Na przykładzie CZAMBARA można sądzić, że w swojej ojczyźnie azjaty żyją według praw stada. Widocznie jego " żona" , została tam, i on dochowywał jej wierności , w Leningradzie reagował na suki , ale nie krył.
Później otrzymano po nim jeden miot, po BIRMIE, z którą żył w jednym kojcu.
CZAMBAR nie okazywał agresji człowiekowi. , i żadnym sposobem nie udało się tego u niego osiągnąć, bez względu na eksperymenty i doświadczenia jakie wykonywali na nim szacowni treserzy pracujący w tamtych latach w Instytucie leningradzkim.
Czambar nie był kłótliwy , jednak w sytuacjach wymagających interwencji w mgnieniu oka ustawiał psy na miejscach.

Do opowiadania o Czambarze , można dodać , że bardzo do niego pasuje trafna i lapidarna charakterystyka psów tej rasy , którą tak lubi przytaczać W. Ajzenberg, :
" AZJATA – TO NIE PIES BOJOWY A BOJOWNIK Z SAMEJ ISTOTY" .
 
TROPEM AŁABAJÓW

Z miasta Mary do stad Kołchozu " Ak Ałtyn" z okręgu maryjskiego jechaliśmy przez piaski 7 godz. Przejeżdżając przez pustynię , widzieliśmy /dwukrotnie /osady Kazachów którzy mieli własne psy , nieco różniące się od turkmeńskich.
Powiedziano nam , że Turkmeni i Kazachowie starają się nie dopuszczać do kryć między ich psami.
W drodze powrotnej zajechaliśmy w głąb pustyni 40 km, od bitej drogi , by obejrzeć interesujące / jak nam powiedziano/ ałabaje , psy przy kierdlu Kołchozu z okręgu Bajram –alijskiego , gdzie był starszy Czaban Gusiejnow Gułam. Należał on do plemienia koczowników – hodowców bydła, uchodźców z Afganistanu.
W obwodzie maryjskim , nawet potem w czardżowskim, słyszeliśmy iż czabańskie psy z okręgu bajram –alijskiego są większe, mocniejsze i posiadają dobre cechy pasterskie.

SIŁA WOLI AZJATY –SUKA / Al. Łabuński/

Około kilometra przed postojem czabana ujrzeliśmy zabitą na poboczu dużą sukę.
Gusiejnow Gułan powiedział , że to leży zabita babka szczeniąt , które są teraz u niego przy stadzie. Opowiedział iż pod jego nieobecność przed namiot podjechała kołchozowa ciężarówka –ZIŁ Kierowca zatrąbił , poczekał jakiś czas i widząc że nie ma nikogo z ludzi , postanowił odjechać. Lecz ta stara suka kontrolowała sytuację i gdy samochód zaczął wyjeżdżać , postanowiła go nie wypuszczać. Skakała na maskę , na kabinę , na stopień.
W ogóle broniła do upadłego i nie odpuszczała. Cały kilometr kierowca dokładnie manewrował i wolniutko odjeżdżał. Długo się to przeciągało, a kiedy odległość wydała się z byt duża , suka stanęła przed ciężarówka i nie odchodziła na bok.
Kierowca przyznał że bardzo się śpieszyli, a ile czasu pies by ich trzymał nie wiadomo !
Wypadło ją przejechać, przenieśli ją na pobocze , odjechali.......
Czaban bardzo rozpaczał za ta suką , powiedział , że kierownictwo kołchozu zmusza go ,
by zaopatrywał w szczenięta inne stada.
Być może kierowca nie wszystko opowiedział ?
Może przyjechali pod nieobecność Gułana specjalnie i chcieli zabrać szczeniaka , a suka zrozumiawszy złodziejski cel przyjazdu tak mocno się rozzłościła?
 
WALECZNA SUKA /A.Łabuński/

Przypomniałem sobie też szarą pręgowaną sukę , widzianą przeze mnie na grzbiecie góry Baba-tag przy czabańskim stadzie . Średniego wzrostu /ok.65cm w kłębie / , mocnego typu konstrukcji , bardzo rozbudowana fizycznie, leżała na skraju urwiska i groźnie warcząc ostrzegała, że zbliżać się do niej niebezpiecznie. Czaban podjął się nam ją pokazać.
Suka przymilnie powitała Czabana , pochyliła głowę w dół i przypadła na przednie nogi.
Czaban przewrócił ją na grzbiet i pokazał duże blizny na brzuchu i bokach.
Kiedy wróciliśmy do namiotu , czabani , wesoło przerywając jeden drugiemu opowiedzieli nam co następuje:
Pewnego razu głuchą nocą usłyszeli warczenie , rzężenie i zgiełk walki.
Jeden Czaban schwycił dużą żerdź i rzucił się w ciemność . Prawdopodobnie samce gdzieś odeszły, /a może zwabiły je wilki /i tylko ta suka została przy namiocie .Ona jedna nie przestraszyła się i toczyła zawziętą walkę z kilkoma wilkami. ..Czaban lękał się strzelać
ponieważ było ciemno . Posługując się żerdzią , razem z suka odparł wilki.
Po trzech latach , będąc znów na Baba –tagu , dowiedzieliśmy się , że suka ta, ulubienica czabanów , zginęła jednak w walce z drapieżnikami .
Przywieźliśmy przyjaciołom szczeniaka po niej.
 
MÓJ NAJUKOCHAŃSZY BASMACZ  2   / ze wspomnień A. Łabuńskiego

Na fermie nr.1 Sowchozu Talimardżan , u starszego czabana Mutzajewa Dżury, nabyłem 3.5 miesięcznego szczeniaka , czarnego płaszczowego pieska. Bardzo dobrego , o doskonałym kośćcu , zębach i charakterze. Nazwano go Basmacz. /w tłum. "bandyta" /
Był to mój najukochańszy pies w ciągu 30 lat mojej hodowli psów. Urósł on w rok do 72 cm
/wzrost zakończył się po 10 m-cach / Obwód piersi –94 cm. Śródręcze- 15.5 cm.
Nie kwadratowy, o zaznaczonych kątach stawów skokowych i wspaniałym ruchu.
Zęby bardzo duże, barwy kości słoniowej , zgryz wzorowy.
O charakterze trzeba powiedzie oddzielnie.
Mnie słuchał niezawodnie , podczas spacerów nie odchodził dalej niż 10 m i momentalnie przychodził na zawołanie. Całkowicie mi ufając , pozwalał na przeprowadzanie rozlicznych zabiegów – zastrzyków , uwalniania od pasożytów i innych. Swobodnie mogłem zabrać mu ulubioną kość i mięso podczas jedzenia.
Od wieku 6-ciu miesięcy nie dopuszczał już do mnie nikogo. W wieku 7-miesięcy spokojnie zostawiałem go na podwórzu , nie zamykałem drzwi i nikt nie mógł bezkarnie wejść.
To był unikalny pies. Nie potrafił przyzwyczaić się do nikogo oprócz mnie. Był na tyle złym, nie, nie złym , a srogim psem , że stawał się strasznym i niebezpieczny dla otoczenia .

To nie bajki, widziano go, wie o tym wielu kynologów z Charkowa. Pierwszego roku zaprowadziłem go na plac , chciałem wypróbować na " rękawie ". Nikt nie zgadzał się pójść na niego z " rękawem". Polecono przywiązać go jak najmocniej na smyczy do słupa i dla asekuracji trzymać go za obrożę. A zgodzili się pójść na niego we dwóch z dwóch stron .
Pomocnicy powoli się zbliżali , potem –mgnienie- i znaleźli się bez rękawów w znacznej odległości . Gdy spytałem chłopaków , dlaczego zbliżali się tak powoli , odpowiedzieli mi , że spoglądali mu w oczy , a cały widok napawał przerażeniem, , nogi odmawiały posłuszeństwa.

Następnie namówiłem pewnego instruktora by wypróbował Basmacza na " kombinezon ".
Pod warunkiem że będę trzymać psa na smyczy i kontrolować sytuację.
Basmacz momentalnie poszedł na "kombinezon" , wyrwał porządny kawał kombinezonu z pleców i omal nie udławił się tym kawałkiem. To po raz pierwszy przyszedłszy na plac ćwiczeń w wieku jednego roku............Nieszczęście okazało się w tym , że te dwa rękawy obśliniły wcześniej wszystkie psy, , a wśród nich , w śród nich były też chore na dżumę.
Są i tacy, pożałowania godni właściciele , głupi, czy podle obrzydliwi hodowcy , którzy zapłaciwszy za tresurę , chodzą nadal na zajęcia z chorymi psami.
Przywiozłem Basmacza , gdy miał 3.5 m-ca, ponieważ zmieniał zęby nie ryzykowałem szczepienia przeciw dżumie, a kiedy skończył rok, spoglądając na taką " machinę" nie mogłem sobie wyobrazić , że może zachorować. A to właśnie się stało .....
Zaraziwszy się na placu dżumą , mój Basmacz zginął w wieku 1-go roku i 1-go miesiąca.
Myślałem , że nie zdołam przeżyć takiego nieszczęścia......

 

Na podstawie:
PSY AZJI ŚRODKOWEJ Al. Łabuński 1994,INFORM CAO/98. T.Ivanova, , W.W. Fadin- Nowosybirsk , Tumaczenie Marta Majewska (MJM)
Opracowała: Małgorzata DUSTET
    autor   foto: Latif Latifi   z Tadzykistanu

link